sobota, 13 października 2007

Mała próba analizy - ciekawa sytuacja w polityce....

Jakie są możliwe scenariusze w nadchodzących tygodniach?

Mamy bardzo ciekawą sytuację polityczną. Jak nigdy dotąd. Wreszcie się coś dzieje i to otwarcie a nie pod stołem i za kulisami jak to było dotychczas.

Warto więc pokusić się o analizę i pobawić się w politologa.

Otóż, jak wszyscy zapewne dostrzegamy, wybory wygra jedna z dwóch partii: PiS lub PO.

  1. W przypadku wygranej PiS-u.

Nie sądził bym że będzie to jednak większość wystarczająca do samodzielnego rządzenia (czyli ok. 43-45 procent poparcia w tych wyborach). Zgodnie z obowiązującą ordynacją wyborczą wyniki nie przekładają się w prosty sposób na ilość miejsc w Sejmie. Może to i dobrze, biorąc pod uwagę niechęć narodu do podejmowania kluczowych i odważnych decyzji. W związku z powyższym, przy dobrym wyniku LPR na poziomie 7-8 procent (osiągalne z trudem), jest w tym rozwiązaniu możliwa koalicja PiS z LPR z Giertychem jako podporządkowanym wreszcie politycznym przedszkolakiem. O koalicji PiS LPR PSL nie ma raczej co marzyć, bowiem drugi raz do tej samej wody PiS wchodzić nie będzie. Poza tym PSL nie może liczyć na zbyt wiele mandatów (około 20) a ciąży silnie ku lewicy jak zwykle.
Odrzucam jako pewnik próby koalicji PiSu z LiDem, w związku z czym przy braku możliwości zawarcia większościowej koalicji rządowej z LPR, ewentualnych próbach 'rozciągnięcia' - rozmycia Platformy w ciągu 2-3 pierwszych miesięcy po wyborach, przewidywać należy pomimo zwycięstwa, oddanie inicjatywy Platformie w tworzeniu rządu.

2. Wygrywa PO
Wydaje się pewne, że w przypadku gdy Lid osiągnie wynik dwucyfrowy, a wszystko na to wskazuje (może liczyć na jakieś 15-17 procent) Platforma bardzo szybko utworzy rząd i większościową koalicję właśnie z LiDem (o porozumieniu z PiSem nie ma nawet mowy, gdyby tak miało być to już by się to stało dawno). Jest im razem jak najbardziej po drodze wbrew temu, co może się wydawać słuchając kabaretowych wypowiedzi dla mas pracujących kaczora Donalda.

Mamy więc rząd PO-LiD i bardzo silną opozycję (prawie połowa miejsc w sejmie) i Prezydenta, który będzie wetował ustawy zgłaszane przez koalicję. Chęć rozliczenia a raczej zemsty (trzeba mówić wprost) ze strony postkomunistów, którzy będą języczkiem u wagi koalicji rządzącej (i właściwie to oni będą rządzić Platformą a nie na odwrót, to Platforma będzie przystawką LiDu), plus liberalna polityka Platformy (czyli brak pomysłów na jej prowadzenie), która do tej pory jednoznacznie nie określiła się w wielu sprawach, plus wetujący Prezydent, plus konstruktywna krytyka opozycji, plus brak świętych krów w mediach publicznych, plus łapanie skorumpowanych polityków przez CBA na które jest poparcie opinii publicznej itp. itd. Nie trzeba być wielkim prorokiem aby przewidzieć, iż w takiej trudnej sytuacji, w której naród zacznie rozpoznawać kto jest kim (z tym są zwykle wielkie problemy, ale miejmy nadzieję), i stawać po stronie opozycji (przypominam iż zawsze opozycja zyskuje na popularności) pod obstrzałem ze wszystkich stron, również z mediów (patrz np. pijany Kwaśniewski), po roku rządzenia, a może wcześniej, prawe skrzydło Platformy (Rokita) już i tak dzisiaj maksymalnie zmarginalizowane w tym dzikim środowisku, odłączy się i wyjdzie z rządu. Będziemy mieli powtórkę z rozrywki, rząd mniejszościowy i nowe wybory, z tym, że z większym poparciem dla PiS będącej teraz w opozycji. W tych następnych wyborach PiS uzyskuje 45 proc i rządzi samodzielnie, przygotowując się do drugiej kadencji Prezydenta Kaczyńskiego. Mamy 8 lat pewnych rządów PiS, i rozliczenie z komunizmem.

Tak czy owak, wychodzi na to, iż doskonale prowadzona rozgrywka PiSu doprowadzi wcześniej czy później do zwycięstwa tej formacji. Tylko szkoda, że będzie to znowu później niż wcześniej. Ale może nas stać na stratę czasu?

Brak komentarzy: